Blachy chroniące dach i komin

Jest sobie dach. Każdy wie jak wygląda dach. My mamy dach czterospadowy (kopertowy). Z grubsza wygląda tak jak klasyczny, ale „bardziej”. Zresztą możecie sobie kliknąć.

Na początku były mury, potem była krokiew. Na koniec był dach. Blachodachówka, bo na ceramiczną nas stać nie było. Różnica zabijająca.

Był sobie dekarz i był dach. Dekarz dach zrobił. Jestem zadowolony. Potem przyszedł obfity deszcz połączony z silny wiatrem, który mocno odchylał deszcz od pionu. Ot, taka zacinająca burza, jakich pełno u nas wiosną czy jesienią.

Dobra, przyszedł deszcz. Następnego dnia okazało się, że folia pod sufitem tworzy dno dość pokaźnych kałuż. Ok. Nie tragedia, trzeba wezwać dekarza, niech poprawi. Próba wzywania rzeczonego dekarza trwała parę miesięcy. W końcu … ! pojawił się. Gaworzymy sobie o tym o tamtym, przy okazji, razem z mistrzem kominiarskim zrobili odbiór kominiarski budynku. Po czym przechodzimy do kwestii rzeczonych kominów, a dokładniej do blach które je otaczają, chroniąc przed wodą. Żona kazała: zapłaćmy, dobra pytam, a Pan wyskakuje 300 PLN. Marudzę, że drogo itp. itd. Potem, pokazuje, że problem dotyczy również drugiego komina, a gość wielce zdziwiony, że tamten też wykonał do dupy. Podnosi stawkę. Ja na to, że jakby zrobił od razu dobrze, to bym miał dobrze w cenie dachu. Odpowiedź mnie zabiła. „Nie podobałoby się panu”. A to że wyłaz dachowy który dla odmiany kazał zrobić też mi się nie podoba, przemilczałem. Koniec.

Rada: Sprawdźcie jak mają inne domy w okolicy o takim samym typie dachu i zróbcie tak samo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *