Dojechałem pod dom. Znaczy wyschło na tyle, żeby dało się dojechać, a u mnie nie jest to takie proste. Od jesieni do mrozów i od końca mrozów do dziś stan dojazdu, czyli ostatnie 100m do domu jest prawie przejezdny.
Przejadą: ostre terenówki, niesłabe traktory, czołgi i inne pojazdy gąsienicowe. Nowoczesny i wygodny samochód z napędem na 4 koła radzi doskonale dopiero po umieszczeniu z przodu traktora. Na krótkiej stalowej linie. Starsze i lżejszej modele działają.
A tak wygląda ostatnie 100 metrów. Albo gorzej.
Ty mieszkasz na tym poligonie? ;)
Ano.
Moze niech kazdy gosc wykopie Ci kawalek rowu odwadniajacego wzdluz drogi i przywiezie wiadro kamyczkow?
200 gosci i bedzie dobrze.
Nie wiem o co wam chodzi. No „Domek na prerii”. :)
@Shigella: wiadro mówisz … brzmi kusząco.
@Maro: o błoto …
Są takie fajne, plastikowe kratki wbijane w grunt, zaczepiane jedna o drugą. Zabezpieczają w pewnym stopniu przed rozmywaniem/rozjeżdzaniem gleby. Choć ze zdjęcia wnoszę, że to by chyba nie wystarczyło. No i dodatkowo 100 m to dość spory odcinek. Ich zaletą jest to, że przy dobrych chęciach można za jeden dzień wszystkie ułożyć bo są bardzo lekkie, w przeciwieństwie do kostki.
Ooo ciekawe rozwiązanie, choć pewnie … utonie.