Płytki

Płytki, znaczy gres, glazura czy “teratota”, a nie takie: 4.7Gb czy 700Mb. Dobra ale o czym to ja. No o płytkach.
Wiedziałem, że są ciężkie, ale że aż tak? Udaliśmy się z Anią w środę do sklepu, zanabyć owe płytki. Właściwie niedużo: podłoga w kuchni plus łazienka. Pierwszy zonk zaliczyliśmy w sklepie. Wózka prawie nie dało się pchać, choć Ania dzielnie pchała, wcześniej oddając mi dziecko i twierdząc wolę pchać. Minę i zdanie zmieniła po dopakowaniu 25kg kleju oraz paru kg fug. Oddaj dziecko i pchaj. Cóż. Nie dziwię się. Sam miałem problemy. W kasie jak to w kasie, nadszedł ten nielubiany przez wszystkich moment, a potem pani w rzeczonej kasie pyta czy ktoś ma pomóc?. Normalnie powiedziałbym dziękuję, ale po 20 metrach z tym wózkiem przyjąłem pomoc bez zmrużenia oka. Małżonka podstawiła samochód, otwieramy. Pan do pomocy pchał wózek, a teraz ochoczo zabrał się do pakowania. Wyraźnie próbując wszystko wpakować na tył. Oponowałem. Połowa staffu poszła do środka. Słusznie, bo samochód zrobił się krowiasty i niższy.

Przystanek numer jeden. Wyładować połowę i wnieść na drugie piętro. Mordęga.

Ziajałem się jakbym stado byków przepędzał.

Potem tylko do domu i tam już w parterze.

Zapamiętałem: brać najwyżej parę metrów kwadratowych, albo podjechać dostawczym.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Bez kategorii Tagi

3 komentarze

  1. Prawde mówiąc … nie mam zielonego pojęcia. Z drugiej strony w momencie w którym prosiłem o pomoc nie było wiadomo jakim samochodem podjechałem. Trzeba spróbować. Daj proszę znać jak poszło.

  2. hej, ale to Ty jeszcze budujesz a nie ja;-)) będziesz miał niedługo okazję przetestować!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *