I tak to sie w oko zaczęło
Piękny jeszcze zimowy poranek pod koniec kwietnia, budzi mnie małżonka i oznajmia ze chce mebelki nowe do kuchni i ładna glazurke.
A ze był sobotni poranek, śniadanko kompielka, śniadanko z synkiem kawusia, i zaczęła się rodzinna wędrówka od marketu do marketu, polowanie na glazurke.
Tak w końcu uszy na sztorc, oczy się świecą, zona dopadł i ma, upolowane jesio 30 minut wybierania dekorów i wracamy po mniej więcej 5 godzinach do domu „zadowoleni”.
Poniedziałek
Oczywiście do końca soboty i cala niedziele zona wertowała internet w poszukiwaniu mebli, proste nic nie znalazła.
Rano w pracy popytałem posłuchałem mam 2 numery dzwonie do fachmanów od mebli na wymiar.
Pierwszy pan jakoś taki mało rozmowny z kilku minutowej rozmowy większość to były jakieś taki ykchm mhm ekm itp, tak naprawdę nie wiele się dowiedziałem prócz tego ze plus minus 1000 zł kuchnia będzie kosztować 5 tysięcy zł bez sprzętów.
Załamany tymi informacjami dzwonie do pana numer 2
Okazało się ze pan numer 2 ma na imię Mirosław i jest naszym dość bliskim sąsiadem, po krótkim wstępie krzyknął w słuchawkę ze nie ma czasu i ze wpadnie wieczorem.
Ok faktycznie godzina 19 z minutami tam taramtam domofo.
Wszedł pan plus minus 40 latek z wielka waliza gadu gadu tu jest kuchnia tak i tak byśmy chcieli, tu blaciki tu zabudowa kuchni tu zlew to szafeczki okapik, pan Mirosław wyjął z magicznej teczki wzorce próbniki i inne takie kawal kartki i ołówek, patrzyliśmy pasowalsimy a on gryzmolił po jakiś 30 może 40 minutach debatowań, oczom naszym ukazał się odręczny szkic naszej kuchni z meblami i sprzętem, porostu zostałem zdruzgotany.
No i pełen obaw, zadaje to najważniejsze pytanie ILE ??
Mirosław skromnie z ołówkiem w zębach liczy szafeczki fronciki terefer blacik, chwilka milczenia, i błogosławione 3000 zł no plus minus 500 zł i an i centa więcej.
Zszokowany cena i bardzo innowatorskim podejściem pana Mirosława podziękowałem i obiecałem ze sie odezwę w przeciągu dnia lub dwóch.
No nic nastał Wtoreczke
No i w pracy znów zamiast ciężko pracować pogadanka przy kawie co jak kto i kiedy jak dobrze i czemu tak drogo robi meble.
Po ciężkim dniu pracy pojechałem do kolegi z pracy obejrzałem fechmistrzostwo pana Mirosława na żywo i co się okazało rzetelna robota ładne wykończenia starannie rozplanowane z wykorzystaniem dostępnego miejsca.
Wiec niewiele myśląc szybki telefonik i załatwione, Mirosław wpadnie jak będzie kładziony tzw. Fartuszek zmierzy dopasuje idealnie, mamy jedynie wybrać wykończenia typu uchwyty klameczki i takie tam pierdoły.
Sroda mineła bez rewelacji